Mamy już za sobą okres spania na dmuchanym materacu, na dobrym materacu na podłodze, na tymże materacu na paletach, a także trzymanie ciuchów w kartonie i na regale – takim do piwnicy i wreszcie w zdobycznych szafach. Dorośliśmy więc do momentu, w którym chcemy i możemy zainwestować w bardziej, hmmm ekskluzywne (?!) meble.
Oczywiście w głowie od razu mam wizje tego co bym chciała, jednak szybka analiza Internetów skutecznie studzi mój zapał, więc zmieniam strategię: idziemy zobaczyć co mają.
Jedna sieciówka – pani sprzedawczyni nawet się zainteresowała i pokazała kilka modeli wyjaśniając czym się różnią, w drugiej – sprzedawcy ze świecą szukać, a jak już się znalazł to wyciąganie przez nas informacji spotkało się z odpowiedziami jak by z pretensją w głosie.
Kolej na Salony Meblowe. W Salonie 1 pani nie bardzo miała gdzie się schować i wyglądała jak by się nas bała. Nie do końca też wiedziała co jak można zamienić, wymienić, że o zachęceniu nas do czegokolwiek, choćby interakcji z nią, nie wspomnę. W Salonie 2, pani była nieco bardziej ogarnięta i zapewniała, że jest możliwe niemalże wszystko to co chcemy, natomiast nadal nie bardzo wiedzieliśmy co możemy chcieć.
Kolejny salon. Pan miał problem z zaczęciem rozmowy, ale jak już zaczął to znał się na rzeczy i potrafił coś doradzić.
Tuż obok jest sklep z wózkami – wchodzimy na rekonesans. Pani chowa się za kontuarem, aż w końcu wypełza zza niego i staja przyczajona za naszymi plecami, a my gapimy się głupio w te wózki, aż ją zagadujemy czym to się w ogóle różni. Cena. Aha. A dlaczego te są za 1500, te za 2500, a „Mercedesy” za 5000? Że inne materiały, inna jakość, inna firma. Aha. A co mi to daje? Dlaczego mam kupić wózek za 2500 a nie za 1500? Że kolor, że moda. E???
Kolejny sklep meblowy – obsługi ni widu, ni słychu. W końcu znaleźliśmy – trzy osoby siedziały, każda ze wzrokiem wbitym we własny komputer. Jedna z pań wskazała interesujący nas dział i klepią dalej. Patrzymy i wychodzimy.
Następne salony. Ze względu na remont trzy obok siebie. Przynajmniej to dobre, zaoszczędzimy czas. I tutaj miła niespodzianka. Wszystkie panie miłe i zainteresowane. Dwie się znają na rzeczy. A o jednej mogę powiedzieć, że jest Sprzedawcą.
Łóżko co prawda nadal nie kupione – trzeba podjąć Decyzję. Jednak jestem przekonana, że przy mojej frustracji pani w Salonie Meblowym 2 sprzedała by nam łóżko i nawet byli byśmy zadowoleni, gdyby tylko trochę się wysiliła.
Wiele złego się mówi o sprzedawcach. Że naciągają, wciskają. Ja właśnie spotkałam wielu takich z przypadku, którzy nawet nie wysilili się na wciskanie. Tak, sprzedaż jest trudna, ale bycie kupującym też jest trudne – zajmuje czas, trzeba zdobyć wiedzę, trzeba mieć wyczucie co pasuje, trzeba zgadnąć co będzie odpowiadało konkretnym potrzebom.
W ciągu kilku dni zupełnie zmieniło się moje podejście do sprzedaży. Doświadczyłam jak ważny jest kompetentny sprzedawca. Taki, który nie tylko zna asortyment, ale taki który będzie umiał dostrzec potrzeby kupującego, taki który zadba o jego komfort, doradzi. A czasem nawet przekona do czegoś zupełnie nieoczekiwanego.