Ciuchy ciążowe – kupować czy nie kupować?

Jeszcze na początku ciąży nasłuchałam się o tym, jak to bez sensu kupować  ubrania ciążowe. Że drogo. Że na chwilę. Że lepiej kupić po prostu w normalnym sklepie ciuchy rozmiar większe.

A więc posłuchałam, wyczaiłam wyprzedaże i kupiłam całą masę ciuchów estymując rozmiar rosnącego brzucha przez kolejne pół roku. I dopiero po jakimś czasie dotarł do mnie absurd całej tej sytuacji.

Wydałam sporo pieniędzy na ciuchy nie do końca w moim stylu – takie żeby brzuszek się mieścił, na ciuchy w rozmiarze, który, jeśli osiągnę, mam zamiar szybko opuścić i jeszcze na ciuchy, w których czułam się jak w namiocie, tudzież jak hipopotam lub wieloryb.

Odżałowałam jakoś tą stratę i poszłam po rozum do głowy.  Odpaliłam Allegro i wygrzebałam całkiem sensowny zestaw używanych ciuchów ciążowych. Do tego jeszcze z 2-3 sukienki, jakieś spodnie.

I przez chwile byłam przeszczęśliwa. Miałam worek ciuchów na różne okoliczności, ładnych, rosnących z brzuszkiem, ale… niedopasowanych. Coś miało za krótkie rękawy, coś cisnęło pod szyją, coś było za długie, inne znowu za krótkie. Ale że wyjeżdżałam wtedy do Hiszpanii, zapakowałam z tego co się nadawało i w drogę.

W tejże Hiszpanii okazało się, że moje ciuchy nie do końca sprawdzają się w tamtejszym klimacie. Sukienki były trochę mało wygodne do łażenia, a spodnie, mimo, że niby letnie – za ciepłe. Zaszalałam więc i w Bilbao kupiłam sobie – spodenki ciążowe! Wygodne, zdecydowanie dopasowane, zupełnie w moim stylu. I… zmieniła się pogoda. Już nigdy potem nie było tak cudownie ciepło jak w tym pierwszym tygodniu wyjazdu. Spodenki ubrałam potem ze 3 razy trochę dlatego, że żal było ich nie ubrać.

A po powrocie… Jesień, zimno i do tego brzuszek tak wyrośnięty, że w żadnych moich przewidywaniach nie przewidziałam. Czułam się wielka i mało atrakcyjna. Poszłam więc do atrakcyjnych sklepów dla mam i kupiłam sobie dwa ciuchy – w sumie trzy, ale ten trzeci też niewypał. Ale wracając do tych kiecek – drogie były. Kosztowały tyle, że normalnie to sobie kupuję dwie w cenie takiej jednej.

I… chodzę w tych dwóch ciuchach nieprzerwanie od ponad dwóch miesięcy. Co jedno w  praniu to zakładam drugie. Czuję się w tym po prostu dobrze. I chyba też wyglądam całkiem nie najgorzej, bo mnie ludzie komplementują. Że ładnie brzuszek wygląda, że tak mało przybrałam w ciąży, że cała ja tak ładnie wyglądam. A czasami, kiedy patrzę znudzona, że znowu muszę założyć to samo, to sobie przypominam ile to kosztowało i jakoś mi lepiej, bo za te pieniądze to nawet worek po ziemniakach musiał by być atrakcyjny.

Każda z nas ma swoje przekonania, każdy brzuszek jest inny, każda z nas inaczej postrzega upływ czasu. Dla mnie okres ciąży wcale nie jest krótki. Jest to ponad pół roku, w którym moje ciało nieustannie się zmienia, w którym nie raz czułam się gruba, ciężka i brzydka. A zakup kilku ubrań, które potem się nieustannie nosi do zdarcia, to nie żadna fanaberia, ale w miarę prosty sposób na to abym czuła się w tym okresie dobrze sama ze sobą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *